Wiele się czyta i mówi o tym, jak należy się zachować podczas rozmowy o pracę, ale przeważnie te lepsze lub też gorsze porady dotycząc kandydata na pracownika, a zasady i dobre maniery powinny obowiązywać wszystkich, bez wyjątków. Niestety, obawiam się, że stary dowcip dotyczący rozmowy kwalifikacyjnej, kiedy kandydat już właśnie wychodzi, a rekruter mówi:
– To my do Pana oddzwonimy.
– Ale ja nie mam telefonu.
– Nic nie szkodzi… - powstał w oparciu o historię z życia wziętą. W obecnej sytuacji, kiedy mamy do czynienia, ewidentnie, z rynkiem pracownika, warto zwrócić jeszcze większą uwagę na zachowanie rekruterów. Może sami powinniśmy dokonać pewnej korekty manier podczas przeprowadzanych przez nas rozmów, w czasie których chcemy wyłonić tego najlepszego, przyszłego pracownika?
Przypomnijcie sobie Wasze ostatnie rozmowy kwalifikacyjne. Czy było coś co Was zniechęciło do potencjalnego pracodawcy? Czy uważaliście, że coś zostało zrobione nieodpowiednio?
Zaproszenie na rozmowę, czyli ważny etap umawiania spotkania. Nie ma znaczenia, czy robimy to osobiście, czy zadanie zlecimy innej, kompetentnej osobie. Jeżeli spotkanie umawiamy telefonicznie, czyńmy to o normalnych porach. Tak, tak… Zdarzyło mi się odebrać telefon z zaproszeniem na rozmowę w sprawie pracy o godzinie 21! Już na wstępie odmówiłam, bo uznałam, że nie jest to poważne, biorąc pod uwagę, że nie planowałam podjęcia pracy w klubie nocnym.
Zadbajmy o to by się wyraźnie przedstawić i powiedzieć skąd i po co dzwonimy. Zdarza się, że kandydat nie może w danym momencie rozmawiać, bo na przykład jest obok jego obecny szef. Nie kontynuujmy rozmowy na siłę, tylko umówmy się na kontakt o innej porze i ustalmy, która strona zadzwoni. To, że ktoś nie może w danej chwili rozmawiać wcale nie znaczy, że jest niepoważny i należy go skreślić.
Atmosfera! Dla każdego kto przychodzi na rozmowę w sprawie pracy jest to mniejszy lub też większy stres, dlatego już na początku zadbajmy o przyjazną atmosferę. W końcu, jak cię widzą, tak cię piszą. I nie chodzi tu wyłącznie o kwestie stroju, który zawsze powinien być stosowny do reprezentowanej instytucji i stanowiska. Jeżeli kandydat będzie musiał chwilę zaczekać, miejmy z góry przygotowane dla niego miejsce, w którym spokojnie będzie mógł poczekać na swoją kolej. Czasu oczekiwania kandydatowi nie musi umilać zespół żonglerów, połykaczy ognia ani masażystka, ale miło będzie jeśli osobie takiej zostanie zaproponowane coś do picia.
Punktualność – chyba jeden z najczęściej pomijanych aspektów. Ile razy zdarzyło się Wam być umówionym na konkretną godzinę, po czym czekaliście jak na Godota… a ten nie przychodził? Oczywiście, zawsze mogą się zdarzyć nieprzewidziane sytuacje, ale karygodną jest sytuacje kiedy kandydat siedzi 5, 10, 15… i więcej minut, i tak naprawdę nie wie co z sobą zrobić, bo chociaż przyszedł na czas nikt nie raczy się do niego pofatygować i poinformować ile tak naprawdę to jeszcze potrwa. Osobiście znam przypadki kiedy specjalista w swojej dziedzinie poczekał na prezesa dużej firmy audytorskiej tylko po to by powiedzieć mu, że nie jest zainteresowany podjęciem pracy w tej firmie ponieważ nie ma zamiaru współpracować z kimś, kto już na wstępie nie szanuje jego czasu. A wystarczyło żeby sekretarka powiedziała, że prezes bardzo przeprasza, ale spotkanie się przeciągnęło i będzie za X minut…
Znajomość CV kandydata to jest kolejny, często ignorowany element. I wcale nie chodzi mi o to, że mamy się uczyć CV na pamięć. Jednak kiedy wchodziłam na rozmowę i już na wstępie słyszałam pytanie „co może nam Pani o sobie, tak ogólnie powiedzieć” lub „gdzie Pani do tej pory pracowała”, to dostawałam szewskiej pasji i w pewnym momencie bezczelnie odbijałam piłeczkę i pytałam „a czytał Pan/Pani moje CV?”. Tak, po takim odbiciu piłeczki nie spodziewałam się zatrudnienia, ale wcale tego nie chciałam. Bo jeśli komuś nie chciało się poświęcić 2 minut na przerzucenie moich dokumentów i marnuje mój czas, to dlaczego mam się łudzić, że osoba taka będzie traktowała poważnie mnie jako pracownika i pracę, którą będę wykonywać?
Głupie pytania, ponoć nie występują. Ponoć są tylko głupie odpowiedzi. Ale jednak, rozmowy rekrutacyjne to osobna kategoria. Zastanówmy się, jakie pytania chcemy zadać kandydatowi. Do czego mają one zmierzać? Ślepe i bezkrytyczne powtarzanie pytań z, jak ja to nazywam, pseudo poradników dla pseudo managerów jest obecnie, zwyczajnie, żenujące. Zamiast głupich pytań może lepiej jest porozmawiać z drugą stroną, jak z człowiekiem? Osoba taka przestanie się stresować i dzięki temu możemy uzyskać więcej, praktycznych informacji.
Informacja zwrotna po spotkaniach zaczyna być coraz częstszym standardem, ale jeszcze nie w 100%. Pamiętajmy, że bezwzględnie należy podziękować osobom, z którymi nawiązano bezpośredni kontakt w czasie prowadzonych rozmów. Czas w jakim udzielimy informacji zwrotnej powinien być jasno określony na koniec spotkania. I znowu, jeżeli z jakichś przyczyn proces rekrutacji się przeciąga, w dobrym tonie jest poinformowanie kandydatów, że decyzja jeszcze nie zapadła i zostanie ona podjęta, np. dopiero w przyszłym tygodniu. Wymaga to trochę pracy, ale jest bardzo dobrze postrzegane, a dobry wizerunek, w dzisiejszych czasach jest niezmiernie ważny. Poza tym, przypomnijmy sobie, jak sami kiedyś szukaliśmy pracy. Jak wpatrywaliśmy się w telefon, jak sprawdzaliśmy skrzynkę mailową…
Najprostsza z możliwych rzeczy, postawmy się przez chwilę w roli osób szukających nowej pracy i oczyma tych osób popatrzmy na proces rekrutacji. Jeśli „uczłowieczymy” nasz proces rekrutacji możemy jedynie zyskać.
Powodzenia podczas poszukiwania perełek, które najbardziej będą się nadawały do Waszych Zespołów.
Marta Megger (Trener „bez owijania”)