Nikt z nas nie lubi być krytykowanym, ale każdy z nas chociaż raz był w roli zarówno krytykowanego, jak i krytykującego. Pracownik ma prawo krytykować postępowanie szefa, ale niezbędne jest by pamiętał o czynieniu tego w odpowiedniej formie. Wbrew temu co wielu pracodawcom się wydaje, konstruktywna krytyka nie tylko nie narusza dobra szefa lub pracodawcy, ale wręcz świadczy o dbałości o nie (wyrok SN z 7 grudnia 2006 r., I PK 123/06).
Zanim jednak pospieszymy do naszych przełożonych z kilkoma „troskliwymi zdaniami” pamiętajmy o tym, że krytyka taka może stać się nie tylko przyczyną zwolnienia z pracy, ale także narazić zbyt gadatliwego pracownika na odpowiedzialność karną. Dlatego też krytykowanie szefa przypomina spacer po polu minowym, niebezpieczeństwo jest duże, nawet jeśli wiadomo jak się po nim poruszać, to zawsze istnieje ryzyko, że coś pójdzie nie tak i polecimy… jak nie na „zieloną łączkę” to przynajmniej z blokadą awansu lub innych przywilejów o ryzyku pozwu z powództwa cywilnego nie wspominając.
Każdy dobrze przeszkolony saper wie, jak minimalizować ryzyko, tak samo jest ze świadomym pracownikiem. Na początek powinniśmy się zorientować z jakim typem człowieka mamy do czynienia. Każdy szef jest inny. Jeden nie będzie robił najmniejszego problemu nawet z tego gdy usłyszy wiele zarzutów i będzie nam autentycznie wdzięczny za odpowiednie ich przekazania, natomiast inny będzie żądny krwi już po wyartykułowaniu najmniejszego zarzutu pod jego adresem, nawet jeśli będzie to najświętszą prawdą.
Pracownicy coraz częściej krytykują zachowania pracodawców na portalach społecznościowych. Granica między uzasadnioną krytyką, a zniesławieniem, czy też znieważeniem jest bardzo cienka. Jeśli taka wypowiedź np. na Facebooku lub blogu będzie prowadziła do zniesławienia przełożonego lub pracodawcy, naruszała jego dobre imię, wtedy pracodawca może rozwiązać umowę o pracę w trybie dyscyplinarnym lub, jeśli jest miły, zwykłym. Sąd pracy może zaś podzielić stanowisko pracodawcy i uznać taką krytykę za uzasadnioną przyczynę wypowiedzenia lub dyscyplinarnego rozwiązania umowy o pracę, wtedy nie mamy co liczyć na taryfę ulgową w postaci przywrócenia do pracy lub odszkodowania za bezzasadne zwolnienie z pracy.
Tak samo, podstawą do zwolnienia pracownika krytykującego szefa są lekceważące i aroganckie wypowiedzi w stosunku do przełożonego lub kwestionowanie jego kompetencji. Stanowi to ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych i uzasadniają dyscyplinarne rozwiązanie umowy o pracę (wyrok SN z 11.06.1997 r., I PKN 202/97).
Jeżeli już chcemy/musimy skrytykować naszego przełożonego to nie zapominajmy o tym by była to krytyka racjonalna i słuszna, dotycząca działań konkretnych osób, a nie dotycząca ich personalnie. Każde, nawet najbardziej emocjonujące opinie muszą być wypowiedziane we właściwy sposób, w stosownej formie i odpowiednich okolicznościach. W żadnym wypadku nie krytykujmy szefa publicznie i w sposób obraźliwy. Nie deprecjonujmy umiejętności naszego przełożonego nie obgadujmy go za jego plecami. Zanim coś powiemy lub napiszemy, zwłaszcza gdy jesteśmy wzburzeni, dwa razy się zastanówmy nad możliwymi konsekwencjami naszych czynów.
A co zrobić gdy szef doprowadza nas do szewskiej pasji i coraz trudniej jest nam się powstrzymać przed wypowiedzeniem krytyki jego osoby a nie zachowań? Należy poważnie podejść do tematu zmiany pracy i poszukać szefa, który nie będzie działał na nas jak płachta na byka. Nie warto ryzykować zwolnieniem dyscyplinarnym lub pozwem z powództwa cywilnego, szkoda naszego czasu i zdrowia.
Uczmy się krytykować innych ale w sposób elegancki i kulturalny. Bez względu na to czy jest to nasz szef, podwładny, ekspedient, czy nasze dziecko. I nie obrażajmy się gdy sami jesteśmy krytykowani – też nie jesteśmy idealni i możemy pewnie coś w sobie poprawić.
Marta Megger (Trener „bez owijania”)