Zawsze w czasie świąt Wielkiej Nocy myślę o nadziei, o konieczności zmagania się ze złem i bólem, o samotności i solidarności o tym, że dookoła tylu ludzi a jak przychodzi Ci być w sytuacji trudnej, w chorobie, to zostaje grono nielicznych. Wszyscy pozostali zmagają się z przygotowaniem do Świąt. Pisanki, baranki, baby, mazurki, szynki.
Myślę sobie, że czasami warto się po prostu na chwilę zatrzymać i pomyśleć o tym, z czym musimy się mierzyć. Jak bardzo w tym potrzebna jest nam nadzieja. Jak bardzo potrzebni są nam ludzie, dla których jesteśmy kimś więcej niż tylko zadbanym i dobrze prezentującym się ciałem.
Istota Wielkanocy. Na czym ona polega? Żeby zrobić dużo zakupów, spotkać się z rodziną i najeść do syta a potem przez kilak kolejnych dni opowiadać w pracy jak to za dużo zjedliśmy i czas chyba przejść na dietę? Zapewne niektórzy z nas tak właśnie je spędzą. Może nawet połowa albo i trzy czwarte. A co z pozostałymi?
Każdy człowiek ma swój kres sił. Moment po przekroczeniu którego już niewiele może. Czas w którym nic się nie liczy. Ani wygląd, ani liczba podpisanych kontraktów. Liczy się jedynie czy jest obok Ciebie ta najważniejsza dla Ciebie osoba. Czy ma kto podać Ci herbatę, pomóc wstać ze szpitalnego łóżka, kiedy Ty nie do końca masz pewność, że utrzymasz się na nogach, Ktoś, kto mimo, że jesteś blady, potargany i nie do końca składnie się wypowiadasz, widzi w Tobie wszystko co najpiękniejsze.
Chciałabym dobrze i mądrze żyć. To w zasadzie jedyne moje marzenie. Wiem też, że każdy czas jest dobry, aby się odrodzić, aby zrozumieć błędy i zacząć od nowa. Może właśnie te świąteczne dni będą okazją do wydarcia się z tego hałaśliwego świata i namysłu nad wieloma poważnymi sprawami, które umykają nam w życiu codziennym. Nie po to, żeby zagruzować się strachem, bo boimy się przyszłości, utraty pracy, choroby własnej czy najbliższych. Tylko możemy popatrzeć właśnie z nadzieją, że z tych naszych zmagań można wyjść zwycięsko.
No i jeszcze coś najważniejszego. Coś co nie jest liczone w walucie czy w złocie. Coś co jest liczone oddaniem, szacunkiem, czułością a w sumie miłością chyba. Drugi człowiek. Twoja przystań i oaza, która sprawia, że pomimo wielostopniowej gorączki, braku sił i zmęczenia warto walczyć dalej. Walczyć o dalszą podróż życia…
Monika Zygmunt – Jakuć (Dyrektor Zarządzający „bez owijania”)