Posiadanie dziecka jest powodem radości i dumy. Nic dziwnego, że rodzice chętnie dzielą się informacjami o swoich pociechach. Udostępniają informacje dotyczące ich rozwoju, ważnych wydarzeń z życia, ulubionych zabawek, zwierząt domowych, zajęć. Czasami podają do wiadomości, w jakiej szkole uczy się ich dziecko, gdzie uczęszcza na zajęcia pozalekcyjne, albo dokąd pojechało na wakacje. Zjawisko takie zyskało nazwę SHARENTING i niestety niesie ze sobą pewne niebezpieczeństwa. Warto wiedzieć, jakie zagrożenia związane są ze zbyt intensywnym dzieleniem się wiedzą na temat własnego dziecka.
Co to jest SHARENTING i jakie mogą być jego rodzaje?
SHARENTING jest połączeniem dwóch angielskich słów: "share" – dzielić się i "parenting" - rodzicielstwo. Zjawisko to polega na regularnym publikowaniu treści związanych z dzieckiem w Internecie, w szczególności w mediach społecznościowych. Mogą one mieć formę wpisów czy historii na różnego rodzaju platformach, zdjęć, filmów, relacji czy rolek.
Wyróżnia się kilka rodzajów SHARENTINGU:
• oversharenting – bardzo liczne, często prywatne, a nawet intymne publikacje,
• prenatal sharenting – szczegółowe relacje z przebiegu ciąży i przygotowań do pojawienia się dziecka na świecie,
• commercial sharenting – publikowanie wizerunku dziecka w celu uzyskiwania korzyści (pieniądze lub towary),
• parental trolling – umieszczanie w Internecie treści kompromitujących, upokarzających lub obrażających dziecko.
Każde z tych działań może mieć negatywne skutki dla dziecka, ale także dla rodziców. Dlatego wpływ SHARENTIGU na różne dziedziny życia powinien być szeroko nagłaśniany w społeczeństwie.
Zagrożenia płynące z SHARENTINGU
To, co trafiło do Internetu, zostanie w nim na zawsze. Jeśli do sieci wrzucone zostaną jakiekolwiek materiały dotyczące dziecka, mogą one uzyskać szerokie zasięgi nie tylko w okolicach okresu publikacji, ale również po wielu latach. Takie materiały, pobrane przez osoby, które je potem przetwarzają, mają duże szanse na stanie się memem lub viralem, który dotrze do ogromnego grona odbiorców. W ten sposób przedstawione na nich dziecko utraci prywatność swojego wizerunku. Co gorsza, może stać się obiektem drwin, oraz wirtualnego hejtu, z czym trudno jest sobie poradzić psychicznie.
Dziecko, którego dane bez jego zgody wrzucane są do sieci, może uznać, że nie ma prawa do ochrony informacji o sobie. Łatwo będzie je więc udostępniać i akceptować ich naruszanie przez inne osoby.
Wizerunek dziecka może także zostać skradziony, a na jego podstawie przestępcy internetowi mogą stworzyć całkiem nową tożsamość, pod którą będą się potem podszywać, np. w celu nawiązywania kontaktów z innymi dziećmi w sieci. To częste zachowania osób cierpiących na zaburzenia psychiczne, ale również pedofili. Częstym przypadkiem w tym środowisku jest również przerabianie zdjęć – cyfrowe "zdjęcie" odzieży, zmiana odcienia skóry, fryzury, dorobienie tatuaży, itp. Tak przetworzone zdjęcia mogą być publikowane na nielegalnych portalach, sprzedawane, albo posłużyć do cyberprzemocy (szantaż, dręczenie przez rówieśników, wymuszanie kolejnych zdjęć).
SHARENTIG niesie ze sobą bardzo wiele niebezpieczeństw, a w dobie rozwoju sztucznej inteligencji może pojawiać się ich coraz więcej. Dlatego chrońmy dane dzieci, nie dzielmy się nimi zbyt pochopnie. Wykorzystanie ich przez osoby niepowołane może nieść ze sobą bardzo poważne konsekwencje.
Monika Zygmunt-Jakuć (Insoektor ochrony danych)