Magicznych Świąt...

Magicznych Świąt...

Kiedy jest się małym dzieckiem, z utęsknieniem oczekuje sie pierwszej gwiazdy na niebie, aby ogłosić całej rodzinie, że już czas zasiadać do wigilijnego stołu. I wcale nie jest to podyktowane chęcią spożywania pysznych potraw czy też spędzenia wspólnie czasu. Chodzi przede wszystkim o prezenty!!! Trzeba jak najszybciej sprawdzić czy aby Gwiazdor dostał list, czy wszystko przeczytał i kupił.

Radosci nie ma końca przy rozpakowywaniu prezentów i przekonaniu, że faktycznie istnieje. Ten jeden jedyny... Ten  długobrody, postawny i niezawodny. Gwaizdor!

Czas jednak szybko mija i z roku na rok przekonujemy sie, że Gwiazdor nie istnieje :-( Dowiadujemy się, że to najlbiźsi przez lata, robili wszystko aby spełniać nasze marzenia i utwierdzać nas w przekonaniu, że ten tajemniczy, długobrody, spełniający życzenia człowiek istnieje.

Dzisiaj jako dorośli, często sami kreujemy wyobrażenia dzieciom o wspaniałym Gwiazdorze, żeby dać im trochę magii, tajemniczości i wiary w to, że warto mieć marzenia. A czym dla nas jest ten magiczny wieczór? Magiczny czas? "Wesołych świąt" słyszę w zasadzie każdego dnia od około tygodnia czasu. Hm... Zastanawiam się co kryje się pod tym sformułowaniem? Czy idzie za tym jakiś głębszy przekaz? Czy to po prostu nasze Polskie, utarte sformułowanie.

Czego nam trzeba na te święta? Wsołości? Radości?

Mi z pewnością potrzeba odpoczynku, wyciszenia, chwil spędzonych z dobrą książką i herbatą, której łykami będę się delektowała ze świątecznego kubka. Bliskich, dla których ostatnio coraz mniej czasu, prawdziwych przyjaciół, którzy zawsze są obok. Potrzeba mi nie prezentów, nie wigilijnych potraw. Potrzeba mi tamtej magii z czasów, kiedy wciąż wierzyłam, że Gwiazdor istnieje...

Magicznych Świąt...

Monika Zygmunt - Jakuć

Dyrektor Zarządzający "bez owijania"

 

Podziel się

Napisz do nas

Powrót do góry